środa, 16 lipca 2014

Rozdział 28 ,,- Kim jesteś?"

Rozdział 28 
W życiu każdego człowieka nadchodzi taki moment kiedy to strach paraliżuje całe ciało nie pozwalając zrobić nawet najmniejszego ruchu. Przed oczami wciąż widziałam spadające ciało mojego brata, które przed momentem uratowało mnie przed tłuczkiem. Słone łzy spływały po moich policzkach. Nie mogliśmy przerwać gry takie nastąpiły zasady od tego roku. Jeśli szukający nie jest w stanie kontynuować gry to jeden ze ścigających ma prawo zająć jego miejsce. Spojrzałam na resztę ślizgonów która była zdezorientowana. Zamknęłam na chwilę oczy i odetchnęłam głęboko. Złapałam się mocniej miotły i poszybowałam do góry. 
Pora zacząć prawdziwą grę. Chłopaki do roboty.
Zajmuje miejsce smoka. Blaise, Gregory macie dalej 
strzec ścigających, ja sobie dam radę sama.
Przekazałam wszystkich w myślach. Spojrzałam się na każdego i widziałam jak potakują głowami. 
- A cóż to. Panna Malfoy w roli szukającej. Przekonamy się czy jest taka dobra jak jej brat. Swoją drogą Malfoy już chyba zdołał się pozbierać z murawy.
Przez ułamek sekundy spojrzałam na murawę i nie spostrzegłam żadnego zielono srebrnego stroju. Odetchnęłam głęboko i już po chwili zaczęłam uważnie wypatrywać złotej piłeczki. Słońce przyjemnie grzało chociaż był już koniec listopada. Czułam na sobie wzrok wielu osób. Wszyscy czekali na mój krok. Mimo że wygrywaliśmy to nasza przewaga wynosiła zaledwie 10 punktów. Wysiliłam wzrok jeszcze bardziej.
No dalej. 
Mówiłam do siebie w myślach. Musiałam złapać znicza. Po prostu musiałam. Nagle coś błysnęło przy samej murawie. 
Znicz.
Dałam nura i już po chwili gnałam w stronę złotej piłeczki. Obejrzałam się do tyłu i to był mój błąd. Koło głowy śmignął mi tłuczek a szukający krukonów siedział mi na ogonie. 
- Panna Malfoy goni znicz. Za nią jednak podąża w ślad szukający krukonów. Teraz okaże się kto jest lepszym szukającym. 
Przyśpieszyłam. Ziemia była coraz bliżej, a piłeczka stała w miejscu jakby na coś czekała. Nagle zatrzymałam się i pociągnęłam miotle do góry.
- Ale proszę państwa co się dzieje. Panna Malfoy zatrzymuje swoją miotle tym samym pozwalając aby szukający krukonow ją wyprzedził. 
I w tym momencie stalo się coś czego spodziewałam się tylko ja. Gdy szukający krukonow był już przy zniczu ten nagle pomknal ku górze. Zdziwiony chłopak nie zdążył nawet wyhamować. Upadł na murawę a jego miotla wbila się w ziemię. Po trybunach przebiegł jęk zawodu ze strony niebieskich. Złota piłeczka mkla w górę i już po chwili znajdowała się ona w mojej dłoni. Z uśmiechem na ustach podniosłam ją w triumfujacym geście. 
- Slytherin wygrywa. Malfoy złapała znicz. 
Po trybunach przebiegł okrzyk radości, już po chwili stalam stopami twardo na ziemi a kilka sekund później tkwilam w uscisku Diabla. Całą drużyna gratulowała mi wspanialej taktyki. Ten dzień należał do zielonego domu.

*

Siedziałam na łóżku w swoim dormitorium nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Łzy obficie ciekły po moich policzkach by po chwili zniknąć w gęstych włosach. Pustym wzrokiem patrzyłam się na ścianę, a moje ciało co jakiś czas przebiegały dreszcze. Myśli wciąż biegały jak oszalałe wokół jednego zdarzenia.
Impreza w Slytherinie trwała w najlepsze. Nie miałam jednak ochoty być na niej dłużej niż 30 minut. Chciałam jak najszybciej zobaczyć się ze Smokiem. Bałam się o niego. Nikt nie wiedział żadnych informacji na temat jego zdrowia. Podobno był nadal nieprzytomny. Jak na skrzydłach poleciałam wprost do skrzydła szpitalnego. Do ciszy nocnej było sporo czasu więc mogłam spokojnie pozwolić sobie na dłuższe odwiedziny. Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam się rozglądać po nim. Na jednym z białych łóżek, dokładnie czwartym po prawej stronie, leżał on. Jego zawsze ułożone i czyste włosy teraz pokryte były piaskiem, na twarzy było widać liczne zadrapania, a prawa ręka była zabandażowana. Usiadłam na krzesełku obok i złapałam go za lewą dłoń, za zimną lewą dłoń. Czułam, że coś jest nie tak. Po prostu to czułam. Patrzyłam na niego nie mogąc uwierzyć, że gdyby nie to że mnie obronił, to ja bym tu leżała. Westchnęłam. Po chwili poczułam drganie palców, jego palców. Spojrzałam na jego twarz i zauważyłam wpatrujące się we mnie stalowe tęczówki. Z uśmiechem ulgi chciałam przytulić się do brata, lecz on jednym pytaniem, zburzył moje dotychczasowe życie.
- Kim jesteś ? 




***************************************************
Ah ... nie wiem co napisać. Rozdział krótki i słaby. Wiem o tym. Chce na nowo pisac. Muszę przeczytać na nowo wszystkie rozdziały. Czytałam wasze wszystkie komentarze. Dziękuję że ktoś nadal tu zagląda.
Możecie się spodziewac kolejnego (lepszego mam nadzieję) rozdziału w weekend :) 

5 komentarzy:

  1. Super że wróciłaś. Rozdział rzeczywiście krótki ale fajny. Już niecierpliwie czekam na weekend :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysle,ze wielu tu zaglada.Ty wrocilas,to i czytelnicy wróca.Czekam na kolejny rozdzial Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, że wróciłaś :)
    Rozdział sam w sobie nie jest zły, ale po tak długiej przerwie spodziewałam się czegoś lepszego. Takiego typowego efektu WOW.
    To nie nastąpiło, trudno. Rozdział podobny do poprzednich. Ja bym trochę więcej uwagi poświęciła meczu qudditcha.
    Końcówka mi się podobała.
    Pozdrawiam i weny życzę, Pani Black

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział faktycznie krótki, ale usprawiedliwie cię, bo wiem, że po tak długiej przerwie trudno jest wrócić do pisania. Cieszę się, że wróciłaś. Rozdział fajny, zakończyłaś w dobrym momencie, aczkolwiek dla czytelnika jest to okropne, bo chce się już dowiedzieć co dalej. Błędów nie znalazłam, ale może jestem ślepa lub zbyt leniwa ;) Także pisz szybko i już nas nie opuszczaj na tak długo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. TY NIE WIESZ CO NAPISAĆ?! JA NIE WIEM CO NAPISAĆ!
    Cały ten rozdział... wstrząsnął mną.
    Szczęście, przerażenie, ulga, szczęście, ciekawość, desperacja.
    Kobieto, co jeszcze?!
    Buziaki,
    -ceilene

    OdpowiedzUsuń