Styczeń
przywitał wszystkich dużą warstwą śniegu i mroźnym wiatrem. To
właśnie w tym miesiącu miał nastąpić powrót uczniów do
szkoły, lecz nie dla wszystkich był on udany. Szczególnie
niezadowolony był z niego jeden blond-włosy ślizgon.
*
pov
Jessica
Zirytowana
przymknęłam oczy, a moje dłonie wylądowały na skroniach. W duszy
zaczęłam żałować, że nie usiadłam w przedziale z Harrym.
-
Jeśli jeszcze raz kaszlniesz na mnie, to obiecuję ci, że
wylądujesz zaraz za tą szybą. - na potwierdzenie moich słów
wskazałam na szybę, przy której siedział mój kochany braciszek.
Ten tylko wywrócił oczami i zakopał się jeszcze bardziej w swoim
zielonym kocyku w jednorożce. Na ten widok zaśmiałam się.
-
Nie wiedziałem stary, że prezent od Anioła tak ci się spodoba.
Blaise
jak zwykle musiał dodać swoje 3 sykle. Bez tego byłby na pewno
chory.
-
Śmiejcie się….pewnie, ale w testamencie nic wam nie zapiszę.
Możecie się wypchać gumochłony. - wymamrotał zza materiału
blondas. Razem z drugim chłopakiem zaczęliśmy chichotać jak
opętani. W końcu nie od dziś wiadomo, że chory mężczyzna to
umierający mężczyzna. A biorąc pod uwagę, że jest nim Draco to
dodatkowo włącza mu się syndrom małego dziecka. Przez resztę
drogi mój brat grzecznie spał pod swoim jak to powiedział ,,bardzo
męskim kocem”, a ja razem z Blaisem grałam w ,,To co widzę
jest…?”. Musieliśmy bardzo uważać, aby nie obudzić Smoka,
gdyż wszyscy wiedzą, że to jest najstraszliwsza zbrodnia z
możliwych i za to powinno się iść do Azkabanu. A przynajmniej tak
twierdzi Malfoy Junior, którego słowa są rzeczą świętą. Czy
ktoś czuje mój sarkazm? Podróż pociągiem minęła dość szybko.
Zadowolona wysiadłam z przedziału i zaczęłam kierować się w
stronę powozów. Chłopaki szli kawałek za mną, a Draco jak to
Draco marudził pod nosem, jaki to on jest biedny i pokrzywdzony.
Parsknęłam śmiechem pod nosem, kiedy usłyszałam jak mówi, że
nikt go nie kocha. Trzeba mu znaleźć dziewczynę. A dokładniej
mówiąc trzeba go umówić na prawdziwą randkę z Alice. Widziałam
jak po kryjomu całą przerwę wymieniał z nią listy. Widziałam
jego mały uśmiech, kiedy czytał wiadomości od niej chociaż
myślał, że nikt nie patrzy. Z uśmiechem odwróciłam się w jego
stronę. Nawet teraz owinięty w swój koc po kryjomu szukał jej w
tłumie. I niech mi ktoś powie, że on nie jest uroczy.
*
pov
Draco
Kto
na Merlina wymyślił taką porę roku jaką jest zima? Nienawidzę
być chorym, a to wszystko przez nią, na pewno nie przez moje
sylwestrowe pływanie w basenie. Co to to nie. Przecież wtedy było
ciepło. W końcu piłem ognistą whisky, więc buchał ode mnie
ogień. Merlinie ty stary pierniku dlaczego pokarałeś mnie czymś
tak okrutnym jak choroba? Cały czas czuję jakby stado mrówek po
mnie chodziło. Mam nadzieję tylko, że to nie żadne pchły. Na
samą myśl o nich moje dreszcze się wzmogły. Ukrywałem się przed
zimnym wiatrem i dzielnie maszerowałem za moją siostrą, która nic
nie robiła sobie z tego w jakim stanie jestem. Halo?! No przecież
ja tu już jestem jedną nogą na tamtym świecie. Zrezygnowany
wypuściłem powietrze. Nieświadomie mój wzrok zaczął szukać
pewnej czarnowłosej krukonki. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć.
Westchnąłem ciężko. Myślami zacząłem wspominać nasze pierwsze
spotkanie.
Jak
zwykle rano miałem za mało czasu. Jeszcze, żeby było gorzej nie
mogłem znaleźć swojego krawatu. Oczyma wyobraźni już widziałem
minę McGonagall, która odejmuje mojemu domowi punkty. W biegu
złapałem torbę i zacząłem wiązać krawat, który dziwnym trafem
znalazłem w bucie. Biegiem rzuciłem się w kierunku sali do
transmutacji, byłem już na ostatnim zakręcie, kiedy nagle poczułem
jak coś się ode mnie odbija. Spojrzałem w dół, gdzie na podłodze
zauważyłem drobną, czarnowłosą krukonkę. Spojrzałem szybko na
zegarek i widząc, że już i tak jestem spóźniony postanowiłem
pomóc jej pozbierać porozrzucane książki.
-
Przepraszam nie chciałem na ciebie wpaść, ale śpieszyłem się na
transmutację.
Nie
chciałem wyjść na gbura, dziwnym trafem ta dziewczyna wydawała mi
się inna niż wszystkie. Krukonka spojrzała na mnie swoimi oczami i
dopiero teraz dostrzegłem, że mienią się one jak małe
bursztynki. Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-
Nic się nie stało, mogłam uważać, ale ta piramida książek
skutecznie zasłaniała mi widok. - Dziewczyna zaśmiała się i
machnęła ręką pokazując pokaźną liczbę książek. - Profesor
Flitwick poprosił mnie o przyniesienie ich z biblioteki. Nie
przewidziałam, że będzie ich aż tyle.
Pokiwałem
ze zrozumieniem głową. Flitwick często miał dziwaczne pomysły
lub wysyłał kogoś do biblioteki po te ,,mądre” przedmioty.
Kiedy udało nam się ułożyć książki na kupce. Podnieśliśmy
się i spojrzeliśmy na siebie. Oczy czarnowłosej mieniły się w
ostatnich promieniach jesiennego słońca. Poczułem ciepło
rozchodzące się w okolicach brzucha. Niewiele myśląc złapałem
wszystkie książki i uniosłem je do góry. Dziewczyna spojrzała na
mnie zdziwiona.
-
Jestem Draco. - powiedziałem z uśmiechem i spojrzałem na nią.
-
Alice. Mam na imię Alice.
Mój
uśmiech poszerzył się o ile to możliwe.
-
No to prowadź Alice. Nie mogę pozwolić na to by dama dźwigała
takie ciężary.
Krukonka
zaśmiała się i zaczęła iść w kierunku sali od zaklęć.
Podbiegłem do niej i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. W
końcu jedna nieobecność przecież nikomu nie zaszkodzi prawda?
Na
samą myśl o tym dniu zaczynało robić mi się ciepło. Dziewczyna
w dość szybkim czasie zaczęła chodzić po mojej głowie, nie
chcąc z niej wyjść. Każde nasze kolejne spotkanie było
zaplanowane. Wiedziałem jakie ma zajęcia, kiedy ma przerwy. Znałem
jej ulubione miejsca. Próbowałem pokazać się z jej jak najlepszej
strony. Chciałem, żeby poznawała prawdziwego mnie, a nie obraz
wykreowany dla 99% uczniów Hogwartu. Wchodząc do Wielkiej Sali
zauważyłem ją siedzącą przy stole krukonów. Wyczuła mój wzrok
i uśmiechnęła się do mnie. Próbowałem odwzajemnić go, ale nim
zdążyłem cokolwiek zrobić kichnąłem głośno. Dziewczyna
zaśmiała się i wróciła do rozmowy z koleżanką. Nie ma to jak
zrobić dobre wrażenie.
*
Uczniowie
siedzący w Wielkiej Sali gawędzili wesoło. Cieszyli się na widok
swoich znajomych, wymieniali się świątecznymi przeżyciami. Nikt
nie spodziewał się tego co nastąpi za kilka dni. Nikt nie był
przygotowany na to, że śnieg zmieni swoją barwę. Z białej na
czerwoną.
******
1/5
Coraz bliżej końca Kochani.
Jestem coraz bliżej końca i właśnie teraz w trakcie wakacji zamierzam poprawić i zmienić trochę opowiadanie. Spodziewajcie się lepszej jakości tego opowiadania!
Nox
Mania