środa, 5 lutego 2014

Rozdział 27 - ,,Hej ho, hej ho po zwycięstwo idzie wąż, hej ho,hej ho..."

Rozdział 27 
Od samego rana przy stole Slytherinu można było wyczuć radosną atmosferę. Wszyscy wychowankowie tego domu mieli niezliczone ilości żartów do opowiedzenia dzisiaj. Wesoło żartowali, co chwila wybuchając śmiechem. Przy zupełnie innym stole, gdzie królował błękit, uczniowie nie mieli tak wyśmienitego humoru jak zieloni. W raczej smętnych nastrojach grzebali w swoim śniadaniu. Patrzyli z nieukrywaną zazdrością na węży, na twarzach których rozkwitały wspaniałe uśmiechy. Pewna blondynka siedziała właśnie na kolanach przystojnego bruneta, którego karmiła winogronem. Za każdy owoc dziewczyna dostawała całusa w policzek od ślizgona. Tej sytuacji z wielką radością przypatrywał się brat dziewczyny. Szare oczy blondyna wpatrywały się parę zakochanych, a na ustach chłopaka tkwił wielki uśmiech. Już dawno nie widział swojego najlepszego przyjaciela takiego szczęśliwego. W pewnym momencie blondyn wstał i stanął na ławce. Klasnął w ręce, a stół zielonych ucichł.
- No koniec leniuchowania ! Drużyno czas iść po zwycięstwo, kibice czas dopingować ! Zwyciężymy ! - powiedział pewnym siebie głosem. Entuzjazm jaki zapanował przy stole węża był nie do opisania. Drużyna Slytherinu wstała i prowadzona przez swojego kapitana zgodnie pomaszerowała do szatni. Żaden uczeń nie widział już wrednego uśmiechu pewnego rudzielca, który podszedł do pałkarzy przeciwników. Nikt z tego domu nie zwrócił uwagi na tajemniczy błysk w jego niebieskich oczach. Nikt oprócz pewnego czarnowłosego młodzieńca.

*

- Hej ho, hej ho po zwycięstwo idzie wąż, hej ho,hej ho.. - Taką oto piosenkę nucił mój wspaniały chłopak, na którego w tym momencie patrzyłam z pobłażaniem. Uśmiechnęłam się jednak. W tym momencie byłam szczęśliwa. Do pełni szczęścia brakowało mi jednak przyjaciela. Wiedziałam, że ON będzie patrzył na mnie z góry. Zapewniał mnie o tym. Nagle przy drzwiach naszej szatni zrobiło się zamieszanie, spojrzałam w tamtym kierunku i nie mogła uwierzyć własnym oczom. W moją stronę szedł zielonooki młodzieniec. Nie wiele myśląc ruszyłam w jego kierunku, a gdy byłam już blisko niego, rzuciłam się mu na szyję. Większość naszej drużyny była w szoku. Miałam to jednak gdzieś. Był teraz przy mnie ktoś ważniejszy od opinii innych.
- Denerwuję się Harry. - wyszeptałam cicho, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Ślizgoni stali wciąż wpatrując się w nas.
- Dasz radę mała. Zawsze dajesz. Pokaż na co Cię stać. Jesteś przecież najlepsza, wiesz o tym. Obiecałem, że będę Cię dopingować i zobacz nawet szalik mam w Twoich barwach. - powiedział z uśmiechem pokazując na szalik owinięty wokół swojej szyi. Uśmiechnęłam się szeroko widząc to. Wiedziałam, że Harry chce mi pomóc jak najbardziej.
- Ehem. Jessico mogłabyś nam tu coś wyjaśnić? - głos mojego brata sprowadził nas na ziemię.
- A co tu wyjaśniać. Harry jest moim przyjacielem. Macie z tym jakiś problem? - zapytałam ostro patrząc na całą drużynę. Przyjęłam bojową postawę. Nikt nie miał prawa wybierać mi przyjaciół.
- Siostro no coś Ty. Spokojnie. - Draco starał się załagodzić sytuacje. Wiedział, że gdy jestem zła, jestem również niebezpieczna.
- W sumieee... ja przyszedłem też tu do Ciebie Malfoy, no i całej Twojej drużyny. - powiedział poważnie młody Potter nadal mnie obejmując. W szatni zapanowała cisza. Wszyscy wpatrywali się z wyczekiwaniem w Złotego Chłopca.
- No więc słucham o co chodzi ? - zapytał bez krzty kpiny mój brat. Widziałam powagę w jego oczach.
- Widziałem jak Ron gadał z pałkarzami Ravenclaw, domyślam się, że mógł im szepnąć co nie co, że mają po kolei, ale skutecznie was eliminować. Domyślam się, że zaczną od ciebie lub od Jessicy. - mięśnie mojego brata spięły się gdy usłyszał moje imię.
- Czemu mnie ? - zapytałam się przyjaciela. Nie wiedziałam dlaczego Ronowi tak bardzo zależało na wyeliminowaniu mnie.
- To proste. Ron zaczął pałać do ciebie nienawiścią mała. Dodatkowo, doskonale wie, że jeżeli Tobie się coś stanie Malfoy i Zabini się zdekoncentrują co wykorzystają krukoni. Musicie uważać na tłuczki, ale także na samych zawodników. Wątpię, że będą grali fair.
- I przyszedłeś tutaj tylko po to aby nam to przekazać ? - zapytał się z niedowierzaniem blondyn. Mimo wszystko nie pałał jakąś sympatią do mojego przyjaciela.
- Przyszedłem tu TYLKO ze względu na Jessie. Muszę wspierać małą. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy na co ja się zaśmiałam. - Dobra ja spadam. Tak więc pamiętaj maleństwo masz dzielnie i mocno trzymać się miotły. Dokop tym zarozumiałym krukom.
- Ej ! A czy to czasami nie ślizgoni byli zawsze zarozumiali? - zapytał się z uśmiechem mój chłopak.
- Jak widać... nie jesteście aż tacy źli. - powiedział jeszcze gryfon i wyszedł z szatni zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć. Wszyscy byli zdziwieni jego zachowaniem, na mojej twarzy jednak gościł lekki uśmiech.
- Słyszeliście Pottera. Krukoni mogą chcieć wyeliminować nas wszystkich. Blaise, Gregory musicie chronić wszystkich zawodników. Jessice przede wszystkim. Razem damy radę. Kto wygra mecz ?
- SLYTHERIN !  - na twarzach wszystkich zawodników gościł uśmiech, chociaż w sercach dwóch miejsce znalazł niepokój. Zgodnie wymaszerowaliśmy na murawę stadionu i razem wzbiliśmy się w powietrze. Czułam adrenalinę. Zdążyłam rzucić okiem na sektor Gryffindoru. Jakim zaskoczeniem było dla mnie gdy zobaczyłam zielone szaliki na szyjach Seamusa, Nevilla, Deana i bliźniaków, którzy specjalnie przybyli do Hogwartu, aby dopingować mnie w trakcie mojego pierwszego meczu. Uśmiechnęłam się szeroko do nich co odwzajemnili. Usłyszałam gwizdek. Już po chwili miałam w ręku kafel. Już po chwili zdobywałam swoje pierwsze punkty. Czułam się na miotle wspaniale. Czułam, że ten mecz będzie należał dzisiaj do nas. Nie wiedziałam jednak, że oprócz łez szczęścia polecą również łzy smutku.


********************************
Tadam tadam ! :)
Nowy rozdział i to na dodatek w środku tygodnia. Spięłam swój tyłek i postanowiłam coś napisać. Kolejny rozdział będzie dłuższy od razu zapowiadam :)
Mam meeegaaa dużo zajęć w szkole :( Co chwila coś mi dokładają. :(
Cieszę się, że pozytywne wrażenie wywarł na was ,,List do Draco". Myślałam nawet o tym aby zrobić z tego mini opowiadanie właśnie z takich listów. Co wy na to ? :) Były by to przerywniki od opowiadania.
Dziękuję za wszystkie komentarze. Za wszystkie wyświetlenia mojego bloga :) To wiele dla mnie znaczy.
Do następnego kochani :)

7 komentarzy:

  1. Wow, naprawdę świetny rozdział! Ale Harry jest serio spoko, a Wieprzlej niech lepiej się chowa przed moją Avadą, bo się nie zawacham i mu pieprznę... Nie dziwię się, że Draco i Blaise boją się o Jessie, ja na ich miejscu też nie wytrzymałabym takiego napięcia. Przecież Krukoni chcą grać nie feir, a ja myślałam, że oni są spoko... Zawiodłam się na nich. Zabiniemu i pannie Malfoy się układa, więc jest spoko! Coś mi się wydaje, że osobą, która ucierpi nie będzie Jessi... Boję się, że to Draco. Wszystko jest świetne i rozdział cudowny :* A co do tych przerywników no to nie wiem, ale proponowałabym pisać Ci miniaturki. Oczywiście wiem, że moje zdanie mało się liczy, ale co tam.. ;p Jeśli jednak chcesz pisać te listy, to jak najbardziej dobry pomysł! ;)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Panna Zgredkowa
    PS. Zapraszam do mnie! :)
    http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/
    ----------------
    Liczę na szczerą opinię ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierdzielić Ronalda ;[
    Jej polecą łzy? Co to ma znaczyć, jakieś nieszczęście?
    O, lubię Pottera w twoim opowiadaniu :)
    Bardzo mi się podoba, pozdrawiam, weny ;**
    Czekam na wyjaśnienie tu i na nowy rozdział w Parze w Gryffiondorze <33333
    ~Raini

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział to chyba największe cudo ze wszystkich :) Widzę, że zaczęłaś bardziej przejmować się opisami i zwolniłaś trochę akcję, co bardzo mnie cieszy :) Takie coś to ja mogę czytać :) Zabrakło mi tylko bardziej rozwiniętego meczu. Konkretny opis wydarzeń, czyli tak, jak na początku zachowanie przy stole :) Jednak jest już o wiele lepiej niż na początku :) Cieszę się, że już tak dobrze Ci idzie :) Jeszcze trochę popracujesz i będzie z Ciebie mistrzyni świata w pisaniu. Moim zdaniem musisz jeszcze trochę więcej czasu umieszczać w jednym rozdziale np. 2 dni i rozdział będzie dłuższy i pełny :) Tylko żeby nie było tam 3 tygodni, ale myślę, że rozumiesz o co mi chodzi :)
    Gratuluję talentu i weny życzę, Pani Black :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Nie mam się do czego przyczepić. Oby tak dalej! (; W wolnej chwili zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuuuuudo! Serio fantastyczne jest to twoje opowiadanie! Kiedy będzie dalszy ciąg? o.O

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie spodziewałam się czegoś takie po Ronie. On jest chujowy i już.
    A Harry - kochany.
    Ale zapomniałaś o Ginny! Długo jej nie ma! :(
    Ale no cóż... lecę czytać dalej. :)
    Buziaki,
    -ceilene

    OdpowiedzUsuń