poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 19 - ,,Czy już mówiłem, że nienawidzę gryfonów?''

Rozdział 19
Siedziałem na parapecie wpatrując się w krople płynące po szybie. Myślami byłem przy pewnej blondynce, o której coraz to częściej myślałem. Uśmiechnąłem się na wspomnienie naszego pocałunku w pociągu. Czułem, że dziewczyna w ostatnim czasie nie czuje się komfortowo w moim towarzystwie i domyślałem się kto mógł być przyczyną jej nagłej zmiany. Westchnąłem nie mogąc zrozumieć jak mogłem do tego wszystkiego dopuścić. Schowałem głowę w ręce. Sam już nie wiedziałem co czuję do Jessicy. Przyśpieszony oddech i przyśpieszone bicie serca to były objawy kiedy mój wzrok zauważał blondynkę. Jej uśmiech przyprawiał mnie o zawroty głowy a przenikające oczy sprawiały, że mógłbym się w nie patrzeć godzinami, ale czy to była miłość ? Czy to mogło być coś poważniejszego niż związek na 5 minut ? Nie umiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wiedziałem jedno. Wiedziałem, że ta dziewczyna obca mi nie jest. Nie chodzi tu nawet o to, że Anioł jest siostrą Smoka. Tu chodziło bardziej o emocje i uczucia, które czułem względem niej. Nie wiem ile czasu  tak siedziałem. Mój wzrok padł na szafę. Podniosłem się powoli i otworzyłem od niej drzwi. Wyjąłem z niej starą gitarę. Moje palce delikatnie poruszały się po strunach instrumentu. Z biurka zgarnąłem czystą kartkę i długopis.
Across the ocean, across the sea
Starting to forget the way you look at me now
Over the mountains, across the sky
Need to see your face, I need to look in your eyes
Through the storm and through the clouds
Bumps in the road and upside down now
I know it's hard babe to sleep at night
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Be alright
Słowa piosenki były dla mnie łatwością, melodia do nich była jeszcze prostsza.Słowa płynęły prosto z mojego serca i chociaż może się nikt po mnie tego nie spodziewał w głębi duszy czekałem na tą jedyną. Tą, która powali mnie na kolana i zaopiekuję się moim sercem. Zafascynowany tworzeniem nie zwróciłem uwagi na upływający czas, może gdybym już wtedy zaprzestał pisania rano obudziłbym się jako tako wypoczęty,lecz nie. Po co upraszczać sobie życie. Siedziałem nad piosenką dopóki sen mnie nie zmorzył. Dopóki powieki nie zaczęły mi się robić ciężkie,a głowa nie zaczęła opadać. Morfeusz nie chciałbym dzisiaj zakończył swoją twórczość, a więc zabrał mnie do siebie. 

*

Biegłem na zbycie pyska do sali od transmutacji. Było już 10 minut po dzwonku i miałem nadzieję, że tej wrednej babki jeszcze w sali nie będzie. Warknąłem wściekły na siebie za to, że od razu nie wstałem jak Smok mnie budził. Nie oczywiście cztery litery Diabła musiały się jeszcze wyleżeć. Wpadłem do sali bez pukania i stanąłem na w drzwiach. Przełknąłem ślinę widząc surowe spojrzenie nauczycielki. Już wiedziałem, że nie obędzie się bez utraty punktów. 
- O pan Zabini wreszcie raczył nas zaszczycić swoją obecnością. Siadaj Zabini mam dzisiaj dobry dzień i nie zamierzam go psuć na twoją osobę.- McGonagall nie uraczyła mnie nawet jednym spojrzeniem. Wypuściłem powietrze i poszedłem na ostatnią ławkę, gdzie siedział już Draco. Już miałem usiąść, lecz powstrzymał mnie głos nauczycielki.
- A i minus 10 punktów dla Slytherinu. - powiedziała i wróciła do prowadzenia lekcji.
- Nienawidzę Gryffindoru. - powiedziałem wściekły, ale mój humor jeszcze bardziej się pogorszył gdy zobaczyłem, że obok nas nie ma Anioła. Spojrzałem ze zdziwieniem na swojego przyjaciela, który wydawał się w ogóle nie być zainteresowany lekcją. 
- Dracze gdzie jest Anioł ? - zapytałem szeptem udając, że szukam czegoś w plecaku. 
- Przedostatnia ławka od okna. - powiedział mając kompletną wylewkę czy Mcświrnięta zwróci mu uwagę. Mój wzrok padł na podaną ławkę, a moje dłonie zacisnęły się w pięść. Otóż obiekt o którym ostatnio myślałem siedział sobie w towarzystwie trzech gryfonów a dokładniej w towarzystwie Thomasa, Longbottoma i Finnigana. Była uśmiechnięta i w tym momencie zaśmiewała się z jakiegoś żartu, który Thomas opowiadał jej na ucho. 
- Czy już mówiłem, że nienawidzę gryfonów? - zapytałem przez zaciśnięte zęby widząc na co sobie ten typek pozwala. 
- Nie ... mówiłeś, że nienawidzisz Gryffindoru a nie gryfonów. - powiedział uśmiechając się krzywo Malfoy. Prychnąłem na jego słowa. 
- To mówię nienawidzę gryfonów. - wyszeptałem wściekły. Gdyby nie to, że w sali była nauczycielka już dawno obił bym Thomasowi twarzyczkę. Ale zaraz... czemu się tak zachowuję ?.. Nie umiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie. 
A może to po prostu zwykła zazdrość? 
Przyznaj zakochałeś się Diable. 
Głosik w mojej głowie miał rację. Zakochałem się. Wpadłem jak pomidor w kompot. Tak to chyba to przysłowie mówią mugole kiedy ktoś się zakochuję. Chciałem już, aby ta lekcja się skończyła. W tym momencie miałem dość, a nie przewidziałem, że później może być jeszcze gorzej. 

*
- Smoku mam dość. - powiedziałem zrezygnowany gdy wraz moim przyjacielem zajęliśmy fotele w jego sypialni. 
- Co się stało? - zapytał się mój przyjaciel wręczając mi do ręki szklankę whisky. Podziękowałem skinieniem głowy. 
- Widziałeś jak się dzisiaj Sara zachowywała. Mam tego dosyć. - wyrzuciłem z siebie. Bądź co bądź zachowanie tej dziewczyny było denerwujące i męczące. 
- Ona coś chyba do ciebie nadal czuję Blaise. - powiedział ostrożnie dobierając słowa mój przyjaciel. 
- Ale ona nie jest w moim typie. Proszę Cię. Kto by chciał z nią być ? No dobra znalazło by się parę osób ale tą osobą nie byłbym ja na pewno ! Zależy mi tylko na jednej... Zależy mi tylko na... - i w tym momencie usłyszeliśmy huk. Zerwaliśmy się z foteli i otworzyliśmy drzwi. Wszystko było w porządku oprócz tego, że lampa stojąca na korytarzu została przewrócona, miałem już wracać do pokoju gdy zauważyłem na podłodze srebrną bransoletkę. Podniosłem ją i obejrzałem dokładnie. Pożegnałem się ze Smokiem i ruszyłem do swojego dormitorium. Wykąpany i zmęczony położyłem się do łóżka obracając w dłoni bransoletkę. Gdzieś już ją widziałem, ale za żadne skarby nie mogłem przypomnieć sobie gdzie. Nie zdążyłem się jednak nad tym porządnie zastanowić bo Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy. Miałem nadzieję, że może odpowiedź przyjdzie w śnie. Jak to się mówi nadzieja matką głupich i tym razem to ja byłem tym głupim.


****************************************************
Dobry Wieczór ! :) W miarę krótki rozdział ALE pisany w większej części z perspektywy Blaise'a ! :) Wena wróciła, siły wróciły więc czas pisać ! Następny będzie dłuższy, rozdział nie sprawdzany jakoś dokładnie. Pisany przed chwilą :) Czyli świeży i gorący :D hahahah :D Piszcie jak wy go oceniacie :)
Do napisania :) 

9 komentarzy:

  1. Niemart sie.. nie zapomialam bloga ani ciebie.. poprostu ciagle mam focha ^ ^

    Rozdzial jak zawsze genialny moj geniuszu :> Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że coś dodałaś ;)
    Rozumiem, jak trudno jest pisać z perspektywy chłopaka i nie mam ci za złe, że tak krótko :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Blais się zakochał :D czyja ta bransoletka cioo? ;) ochhh no nie mogę się doczekać następnego :) Weny :D Pozdrawiam,Lili :D ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo :D
    Widać, że nie sprawdzane xdd.
    Ale mimo wszystko jak zawsze świetnie :). Szkoda, że tak długo czekaliśmy foch ;_;. Mam nadzieję, że koljeny rozdział będzie szybciej :)
    Pozdrowienia - Mek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tego bloga a rozdział jak zawsze genialny :)czekam na kolejną notkę (tak wgl kiedy się pojawi?) Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział niezły, ale Twojego błoga muszę czytać na komórce bo na kompie zawsze jest ucięty lewy fragment tekstu. Tak jest cały czas... Mam nadzieję, że uda Ci się to naprawić.
    ........................................... Kiedy nowy rozdział? Już się nie mnie doczekać ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam twojego boga jest genialny:) kiedy następny roździał?

    OdpowiedzUsuń
  8. No Blaise choć trochę zrozumiał, co mnie bardzo cieszy. Lecę czytać dalej :)
    SectumSempra

    OdpowiedzUsuń
  9. dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga i się zakochałam. Niewiele osób ma taki talent. Nie zmarnuj go :)

    OdpowiedzUsuń