środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 12 - ,, Macie na myśli pakt ślizgońsko- gryfoński?''

Rozdział 12
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Słowa ugrzęzły mi w gardle nie chcą się wydostać. Wpatrywałam się w dwóch chłopców, którzy dla mnie zawsze byli jak starsi bracia. Patrzyłam się z lekkim uśmiechem na dwóch rudzielców, którzy z wielkimi uśmiechami maszerowali w moją stronę. Czy się cieszyłam ? I to nie wiecie jak bardzo. Nikt, nawet moi dotychczasowi przyjaciele nie wiedzieli, że byłam, aż tak zżyta z bliźniakami. Nieśmiało zaczęłam iść w ich kierunku i już po chwili tonęłam w ich uścisku. Tak bardzo przeżywałam to, że oni mogą się do mnie już nigdy więcej nie odezwać, a teraz tkwię w ich ramionach nie przejmując się otaczającym nas światem. Po chwili panowie postawili mnie na ziemi i wyszczerzyli swoje białe kiełki do mnie. Uśmiechnęłam się do nich. 
- No mała, już myślałaś, że się nas pozbędziesz ? - Na twarz Georga wpłynął złośliwy uśmieszek.
- Po naszym trupie! - Wykrzyknął Fred czochrając mi włosy. Roześmiałam się,a  po chwili dołączyli do mnie chłopcy. 
- Chyba czas się trochę ogarnąć, bo twoi towarzysze patrzą się na nas jak na idiotów. - powiedział po pewnym czasie George pokazując nam coś palcem. Wraz z Fredem popatrzyliśmy w tamtym kierunku. Mój brat i Zabini wpatrywali się w nas ze zdziwieniem, lecz nie rzucili żadnego głupiego komentarza. Poczułam w żołądku nieprzyjemny skurcz. Chyba zaczynałam się denerwować. Tak... tylko czy Malfoy'owie potrafią się denerwować ? Przełknęłam głośno ślinę. Nie powinnam się stresować no, ale ... no czemu tu musi być jakieś  ,,ale'' ?
- Hmm.. jak sądzisz George może powinniśmy się przywitać ?
- Z naszymi kochanymi wężykami ? ZAWSZE ! - i tak oto roześmiane rudzielce ruszyły w kierunku kochanych wężyków, które wcale nie były speszone, zdziwione czy coś w tym stylu. Kiedy Blaise wyłapał moje spojrzenie uśmiechnął się do mnie lekko i niezauważalnie uniósł kciuk do góry. Odwzajemniłam uśmiech czując się trochę uspokojona. Ruszyłam w ich stronę. Widziałam jak rudzielce podają dłonie moim towarzyszom a oni podają swoje. Stałam z boku przyglądając się temu zdziwiona.
- Witam kochane wężyki w ten cudowny dzień. - zaczął rozmowę Fred.
- Zapomniałeś dodać słoneczny dzień ! - dopowiedział George. Ledwo powstrzymywałam się przed roześmianiem.
- Witajcie kochane lwiczki ! Przepiękny mamy dzionek to prawda ? Co was tu sprowadza ? - zapytał również dorównując moim przyjaciołom Diabeł.
- Interesy mój drogi interesy... - Fred wydawał się niezwykle poważny udając mafioza, lecz nie na długo,po chwili roześmiał się serdecznie i przybił piątkę ze wszystkimi tu obecnymi.
- Dobra kochane wężyki, my nie w tej spawie.- po kilku minutach śmiechu, głos ponownie zabrał nasz mafioza.
- Wiecie jak bardzo kochamy naszą malutką przyjaciółkę, a wiemy wszyscy równie dobrze, że zdanie na jej temat może się zmienić diametralnie. - dopowiedział George.
- Co proponujecie? - zapytał się ciekawy planu mój brat. Poczułam jak po moich plecach przebiegają dreszcze.
- Mamy kilka ...hm... gadżetów, które mogłyby w praktyce trochę uprzykrzyć życie osobą, które zechcą zrobić krzywdę Jessie. - szyderczy uśmiech Freda wskazywał na to, że wcale nie czuł poczucia winy, że komuś może się coś stać. Ba ! Chciał pomóc ślizgonom !
- Macie na myśli pakt ślizgońsko- gryfoński ? - Draco jak zwykle czuwał nad sytuacją. Każdy szczegół się dla niego liczył, w końcu był perfekcjonistą. Westchnęłam. Układy lwów i wężów nie wróżą nic dobrego.
- Dokładnie kolego. A jego celem będzie ochrona Jessie. Niestety nie będziemy w Hogwardzie, ale już teraz mamy dla was drobne upominki na sam początek. Resztę wyślemy ci Jessie sową lub sama wiesz w jaki sposób. - Kochany Fred puścił mi oczko, a ja roześmiałam się serdecznie. Nie widziałam tylko jak Blaise mruży wściekle oczy, a George przewraca oczami. Rudzielce podali nam jakieś pomniejszone torby, które włożyłam do własnej torebki tak aby nam nie przeszkadzały. Dostałam po buziaku w oba policzki od chłopców, a moim towarzyszom uścisnęli po prostu dłonie. Odeszliśmy już kawałek dalej gdy usłyszałam jeszcze ich głosy.
- ODPAKUJCIE DOPIERO W HOGWARDZIE ! - i tyle ich widzieliśmy. Bliźniacy aportowali się z cichym pstryknięciem pozostawiając po sobie małe kłęby piasku. Ruszyliśmy w końcu zrobić jakieś zakupy. Chodziliśmy po sklepach, uśmiechnięci i weseli. Co chwila wybuchaliśmy szczerym śmiechem. Ludzie patrzyli się na nas nie dowierzając własny oczom, co niektórzy przecierali je ze zdumienia. W końcu nie codziennie widzi się uśmiechniętych Malfoy'ów. Szczególnie Dracona Malfoya.  Przechodziliśmy właśnie koło jednego ze sklepów z odzieżą, która była typowo mugolska. Nagle Diabeł zatrzymał się i zaczął wpatrywać się intensywnie w witrynę. Spojrzeliśmy na niego zdziwieniu i nie zdążyliśmy nic powiedzieć, ponieważ już po chwili nasz przyjaciel znajdował się w środku sklepu. Usiadłam wraz z bratem na pobliskiej ławeczce i cierpliwie czekaliśmy aż szanowny pan Zabini wyjdzie ze sklepu.
- Jessie ? - spojrzałam swoimi oczętami na mojego braciszka. Wyglądaliśmy tak podobnie do siebie. Dopiero teraz to dostrzegłam.
- Słucham ?
- Bo widzisz... Ja nic o tobie nie wiem. - moje oczy musiały wyglądać jak pięciozłotówki. - no wiesz. Ulubiony kolor ? Muzyka? Hobby? to wszystko jest mi obce. Czy .... czy zechciałabyś ... no wiesz... - byłam zdziwiona, ale i również wzruszona. Chciał. Tak, on chciał się czegoś o mnie dowiedzieć. Pokiwałam twierdząco głową. Wzięłam głęboki oddech.
- Moim ulubionym kolorem jest niebieski, koralowy i fioletowy. Słucham różnych rodzai muzyki, nie ograniczam się do jednego. Kocham tańczyć, ale lubię też śpiewać. Moim ukochanym kwiatem jest róża herbaciana, ale nie pogardzę też polnym fiołkiem czy konwaliami. Nie wiem co ci mogę jeszcze opowiedzieć o sobie. - podstawowe informacje, a jak dużo mogą zmienić szczególnie w naszym przypadku. Nie zauważyliśmy nawet gdy ze sklepu wyszedł Diabeł. Dopiero krzyk jakieś starszej kobiety przywołał nas do porządku.
- Ty niewydarzony bachorze ! Patrz jak chodzisz ! Co ty sobie wyobrażasz ! Wpadać tak na starszą kobietę! Zero manier ! Ahhh ! Wezwę zaraz ministerstwo co ty sobie myślisz! Aurorów ! Pójdziesz siedzieć do azkabanu ! - starsza pani czuła adrenalinę i zaczęła okładać biednego Blaise'a swoją torebką, a on na tyle był zszokowany, że nie wiedział co ma robić. A my ? Byliśmy zdezorientowani. Nie wiedzieliśmy czy mamy się śmiać czy lecieć ratować przyjaciela. Pierwszy szok minął gdy starsza pani sięgnęła po swoją różdżkę. W tym momencie nie wiem jakim cudem, ale znalazłam się przy Zabinim. Starsza pani spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Proszę wybaczyć mu. On na prawdę nie chciał na panią wpaść. To był wypadek. On strasznie panią przeprasza. - powiedziałam udając skruszoną. Spojrzałam w oczy babci i uśmiechnęłam się smutno. Kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Ohh... nic się nie stało moja droga. Każdemu może się zdarzyć. A ty chłopcze pilnuj swojej dziewczyny bo jest prawdziwym skarbem.
Kobieta odeszła zostawiając nas zdziwionych. Na moich policzkach pojawiły się delikatne rumieńce takie same jak na policzkach Diabła. Nie zauważyliśmy nawet jak doczołgał się do nas śmiejący się Smok. Tak moi drodzy on się doczołgał po ziemi. Po prostu brawa dla chłopaka. Spojrzałam na niego jak na debila. Tak to jest mój brat i on niby jest starszy. Zastrzelcie mnie.
- Żebyście widzieli swoje miny, szczególnie twoje Diable. One rozwaliły cały system yoooł ! - Draco śmiał się w najlepsze wciąż leżąc na ziemi. Po kilkunastu minutach w miarę ogarnięci i jak w przypadku blondwłosego kretyna brudni wróciliśmy na wcześniej zajmowaną ławkę.
- Przyjacielu po co ty wgl byłeś w tym sklepie ? - zapytał się mój brat. No właśnie ! Z tego wszystkiego zapomnieliśmy o bardzo istotnej rzeczy. Zwróciłam wzrok w kierunku mojego niby ,,chłopaka'', a ten pacnął się w czoło i wręczył mi jakąś torbę, której wcześniej nie zauważyłam.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba. - powiedział jeszcze zanim otworzyłam torbę. To co w niej ujrzałam zszokowało mnie. Na dnie torby ładnie złożona w kosteczkę leżała piżama w królika !

 Kiedyś, podczas jednej z naszych rozmów opowiadałam chłopcom, że chciałabym zostać królikiem chociaż na jeden dzień. Roześmiałam się serdecznie.
- Pamiętałeś. - wyszeptałam w kierunku chłopaka i pocałowałam go w policzek. Złożyłam podarunek i schowałam z powrotem do torby. Słońce chyliło się ku zachodowi, więc i my postanowiliśmy wracać do domu, na kakao. Bo przecież kakao jest dobre o każdej porze dnia i nocy prawda ?

***************************************************************
Tadam ! :) Jest kolejny rozdział. Może trochę krótszy, no ale nie bijcie. Miałam go dodać jutro, ale po usilnych namowach uległam. Ah ta moja asertywność! Muszę nad nią popracować ! :D 

6 komentarzy:

  1. hahahhaha XD
    Rozwalilas system tym rozdzialem :3
    Dzieki, ze zgodzilas sie go szybciej dodac ;p
    jak wroce do domu ze szkoly to napisze ci meggaa komentarz ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny<3 Biedny Blaise został zaatakowany przez starsza babcie. Ty to masz pomysły:D
    A ta piżama jest cudowna<3 Też taką chce!
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Hermiony: Oddaj króliczka!! *.* Taki słodki jest ^^
    Bliźniacy i Malfoy? Będzie się działo w szkole :D Także do roboty, nie ma leniuchowania i zaraz widzę tu kolejny rozdział!! ;* A jak tam zakończenie roku? U mnie ciężko, ale oceny jako tako wywalczyłam ;>

    Pozdrawiam, Lorietta ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj natknęłam się na twojego blog i połknęłam za jednym razem! Jedyne co mogę powiedzieć to: PISZESZ CUDOWNIE, GENIALNIE, NIESAMOWICIE, FENOMENALNIE, WSPANIALE, ŚWIETNIE, BOSKO, BOMBOWO,OSZOŁAMIAJĄCO... nie da się tego wyrazić słowami ;) Masz naprawdę mega talent do pisania i go nie zmarnuj. Potrafisz naprawdę zaciekawić czytelnika!
    Jestem bardzo ciekawa co będzie się działo w szkole ;)
    Czekam na kolejną notkę i pozdrawiam :*

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta babcia była dziwna. Ale nie tak po prostu dziwna. Tylko hipersupermega dziwna, rozumiesz.
    Blaise... Boże, kocham go, zawsze go kochałam, ale teraz to ja go WIELBIĘ!
    Nie wiem co dodać:( Lecę czytać dalej!
    Buziaki,
    -ceilene

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział dobry, natomiast najbardziej rozwaliła mnie babcia okładająca Blaise'a!
    Pozdrawiam SectumSempra

    OdpowiedzUsuń