środa, 8 maja 2013

Rozdział 8 - ,,Hermiona Granger umarła wraz z chwilą kiedy odnalazła się Jessica Malfoy.''

Rozdział 8
Z pięknego snu wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła, a potem czyjś śmiech. Otworzyłam oczy i zaspanym wzrokiem rozejrzałam się po moim pokoju. Leniwie wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. W lustrze wiszącym na korytarzu przyjrzałam się sobie dokładnie. Stwierdziłam, że nie wyglądam najgorzej i zeszłam do kuchni gdzie słyszałam czyjś śmiech i ciąg przekleństw. 
Ktoś ma chyba zły dzień.
Wchodząc do kuchni zauważyłam zwijającego się na krześle ze śmiechu Blaise'a oraz rozlane na podłodze mleko, które znajdowało się również na koszulce mojego brata. Na ten widok sama się uśmiechnęłam. Wyjęłam z kieszonki ze spodenek w których spałam różdżkę. Machnęłam nią, a po chwili po plamach nie było już śladu. Dopiero wtedy chłopcy zwrócili na mnie uwagę. Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej dżem truskawkowy i masło. Z półki niedaleko wzięłam chleb, zaczęłam robić kanapki. Z lodówki wyjęłam jeszcze mleko. Wszystko zostało ustawione na stole wraz z moimi kanapkami. Wyjęłam tym razem sama szklankę i usiadłam przy stole. Wlałam sobie mleko i wzięłam do ręki kanapkę, nie zwracając uwagi na wpatrzonych we mnie chłopców. Podniosłam swój wzrok jedynie, aby zobaczyć, która jest godzina i przeraziłam się. Dochodziła 11.30 a ja byłam umówiona na 13 na pokątnej z przyjaciółmi. Szybko dokończyłam jeść kanapkę. Już miałam wstać, gdy pomyślałam, że dobrze by było poinformować Dracona o moim wyjściu. Spojrzałam na brata, który teraz rozmawiał ze swoim przyjacielem. Westchnęłam. 
- Draco... 
Mój brat zwrócił zdziwiony wzrok w moją stronę. 
- Co tam ? 
- Bo widzisz... ja ...chciałam ci powiedzieć, że dzisiaj o wpół do trzynastej wychodzę na pokątną. - powiedziałam na jednym wydechu i spojrzałam na niego czekając na jego reakcje. Wpatrywał się we mnie przez chwilę po chwili jednak westchnął.
- No to idź na tą pokątną, ale masz się pilnować, nie zgubić...
- Smoku, Jessie nie jest małą dziewczynką da sobie radę. - przerwał mu Blaise spoglądając na mnie z uśmiechem co ja zdziwiona odwzajemniłam, lecz wypowiedź mulata nie przerwała wywodu mojego braciszka. 
- Masz uważać na siebie i wrócić przed 19 do domu i.... - zrobił przerwę na co ja westchnęłam- masz się dobrze bawić.- zakończył i spojrzał na mnie z uśmiechem. Zdziwiona jego słowami, ale także szczęśliwa, aż pisnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Dałam mu szybkiego całusa w policzek i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam pełny pretensji głos Zabiniego. 
- Ej piękna blondyneczko a ja? Wstawiłem się za tobą pamiętasz? - odwróciłam się w ich stronę i zauważyłam, że chłopak wskazuje na swój policzek. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, lecz zawróciłam i podeszłam do chłopaka. Nachyliłam się nad nim i musnęłam ustami jego policzek. Do moich nozdrzy doszedł zapach jego perfum, które na chwilę otumaniły mój umysł. Po chwili jednak otrząsnęłam się z tego uczucia i ruszyłam w kierunku schodów już nie odwracając się. Dosłownie wbiegłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi opierając się o nie. Westchnęłam i dotknęłam swoich policzków, które były teraz rozgrzane, a oczami wyobraźni widziałam jakie są czerwone. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11.45. Wzięłam z fotela uszykowane wczoraj ciuchy i ruszyłam do łazienki. Wykonałam poranną, a w moim wypadku popołudniową. Założyłam na siebie białą bluzkę z czerwonym sercem, dżinsowe spodenki, różowe conversy i pierścionek z niebieskimi wąsami. Na powieki nałożyłam błękitny cień, a rzęsy pomalowałam maskarą. Włosy zostawiłam rozpuszczone a na nie założyłam fulcapa. Do kieszeni spodenek schowałam różdżkę. 
 Wyszłam z łazienki, a mój wzrok automatycznie przeniósł się na zegarek stojący na nocnej szafce. Była 12.30 więc wypadało wyjść już. Wychodząc z domu rzuciłam krótkie ,,WYCHODZĘ'' i teleportowałam się w ciemną uliczkę niedaleko Dziurawego Kotła. Przeszłam przez bar i już po chwili znajdowałam się na Pokątnej. Raźnym krokiem ruszyłam w stronę lodziarni w której zawsze umawialiśmy się z przyjaciółmi. Usiadłam na ławce przy niej. Mieli jeszcze czas tak więc nie denerwowałam się ich nieobecnością. Zamknęłam oczy rozkoszując się słońcem.

*

Gdy Jessica weszła na górę spojrzałem na swojego przyjaciela. Na jego policzkach było widać lekkie rumieńce, a jego oczy błyszczały niespotykanym blaskiem. Pokręciłem głową nie dowierzając własnym myślom. Odchrząknąłem nieznacznie,a  mój przyjaciel zwrócił na mnie uwagę. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. 
- No stary. Czas się zbierać, mówiłem ci nasz plan. O 12.30 na dole. Musimy wyjść zaraz po niej, żeby nie szukać jej długo. - mówiłem z przejęciem szepcząc, aby blondynka nie odkryła naszych zamiarów. 
- Chłopie mówiłeś, żeby uważała. Nie możesz jej bronić przed wszystkim, a śledzenie jej nie wyjdzie nam na dobre zobaczysz. - Diabeł nie był zbytnio przekonany co do mojego pomysłu, a plan był taki, że miałem zamiar śledzić swoją siostrę. Wiem, wiem, nie jest to fair, ale czy ktoś powiedział, że Malfoy'owie grają fair? 
- Diable mam złe przeczucia. Boję się o nią. - powiedziałem cicho. Przyjaciel spojrzał na mnie ze zrozumieniem. - Dobra to ja idę się szykować. - Blaise wstał i zaczął się kierować do swojego pokoju. Spojrzałem na niego z wdzięcznością i sam ruszyłem za jego przykładem. Nie mogłem rozgryźć sam siebie dlaczego tak się o nią martwię. Sam siebie nie rozumiałem. Gubiłem się w tym wszystkim. Usiadłem na parapecie w swoim pokoju. Siedziałem tak rozmyślając o wszystkim i o niczym. Dopiero głos mojej siostry oznajmiający mi, że wychodzi przywołał mnie do rzeczywistości. Zeskoczyłem z parapetu i ruszyłem na dół, gdzie czekał już na mnie mój przyjaciel. Razem teleportowaliśmy się w jedną z ciemnych uliczek, potem przeszliśmy przez Dziurawy Kocioł i dotarliśmy na Pokątną. Rozejrzałem się w poszukiwaniu swojej siostry. Była tam. Siedziała na jednej z ławek przy lodziarni. Spojrzałem na zegarek, była 12.50. Usiadłem w cieniu tak, aby Jessie nie zauważyła nas. Swojego fulcapa zsunąłem tak, aby zakrywał mi twarz, ale żebym i ja mógł coś zauważyć. To samo zrobił Zabini. Obserwowaliśmy dziewczynę z bezpiecznej odległości tak, że w razie czego mogliśmy zainterweniować, ale również będziemy słyszeć o czym będą rozmawiać. Minęło kilka minut a ja zauważyłem idących najmłodszych Weasley'ów i Pottera. Szturchnąłem mojego towarzysza i razem obserwowaliśmy przebieg wydarzeń. Moja siostra uśmiechnęła się na widok swoich przyjaciół, lecz oni nic nie zrobili. Podeszli do niej nie odzywając się. Uśmiech mojej siostry malał. 


Zauważyłam ich. Uśmiechnęłam się na ich widok, lecz oni nic nie zrobili. Podeszli do mnie nie odzywając się. Uśmiech znikał z mojej twarzy. Spojrzałam na każdego z osobna. Wiedziałam, że coś jest nie tak, czułam to. 
- Jak długo zamierzałaś przed nami ukrywać swoje prawdziwe pochodzenie Hermiono? A nie przepraszam. Teraz nazywasz się Jessica Malfoy i jesteś siostrą naszego największego wroga jak mógłbym zapomnieć. - słowa Rona rozcinały powoli moje serce. Wypowiedział je z taką nienawiścią, że aż na mojej skórze pojawiły się dreszcze. Spojrzałam na nich smutnym wzrokiem. 
- To nie tak, ja dowiedziałam się tego niedawno. Ja... - chciałam im wszystko wytłumaczyć, wyjaśnić, lecz Ron miał inny zamiar. 
- Nie chcemy tego słuchać słyszysz. Radzę ci zniknąć z naszego życia raz, a dobrze.
- Ale... ale ja jest nadal Hermioną... Hermioną Granger. - powiedziałam z przekonaniem. 
- Nie panno Malfoy. Hermiona Granger umarła wraz z chwilą kiedy odnalazła się Jessica Malfoy. - rzekł chłopak ze smutkiem. 
- Harry ... Ginny...- spojrzałam z nadzieją na resztę przyjaciół, lecz oni tylko spuścili głowy. W moich oczach zebrały się łzy.  Mój wzrok ostatni raz spoczął na moich przyjaciołach i już po chwili puściłam się biegiem by być jak najdalej od nich. Potrącałam różnych czarodziei, jednak nie zwracałam na to uwagi. Łzy spływały po moich policzkach, a w głowie cały czas słyszałam słowa moich przyjaciół. Zwolniłam bieg i to był mój błąd. Ktoś wciągnął mnie do zaułka zatykając tym samym usta. Nie widziałam przeciwnika i była pewna, że rzucił na siebie zaklęcie kameleona. Poczułam ciepły oddech koło mojego ucha i już po chwili usłyszałam głos, którego najmniej się spodziewałam.

*

Słyszałem wszystko. Wszystko co ten Wieprzlej powiedział. Byłem zły. Ba, zły to za mało powiedziane, byłem wściekły. Widziałem jak moja siostra odbiega z płaczem od tych pożal się Merlinie przyjaciół. Tylko czemu w oczach Rudej zauważyłem łzy. Spojrzałem na Zabiniego. Wyglądał tak samo jak ja i gdyby nie to, że złapałem go za rękaw bluzy to po Weasley'u została by tłusta plama. Westchnąłem i wzrokiem szukałem siostry. 
- Wracajmy do domu i nie, nie zwariowałem. Jessica potrzebuję spokoju tak samo jak ty. Musimy ochłonąć i stąd odejść bo inaczej jeszcze dzisiaj trawię za zabójstwo do Azkabanu. - powiedział Blaise starając się przybrać jak najspokojniejszy ton głosu. Westchnąłem w myślach przyznając mu rację. Po chwili znajdowaliśmy się już w moim domu. Wierzyłem, że moja siostra nic sobie nie zrobi. Byłem tego pewny. 

*

- Spokojnie Hermiono a może, jednak wolisz,aby mówić do ciebie Jessico co Mionka? - ten głos rozpoznałabym wszędzie. 
- Fred? - zapytałam chociaż dobrze znałam odpowiedź. 
- 100 punktów dla Gryffindoru, a może jednak Slytherinu? A guzik z tym ! Na drugi raz kochana jak będziesz uciekać to trochę wolniej bo ledwo nadążyłem. Muszę, jednak przyznać, że przedstawienie się udało. - powiedział nadal szepcząc mi do ucha rudzielec. 
- Jakie przedstawienie? - zapytałam zdziwiona. 
- Chodźmy do naszego sklepu tam ci wszystko wyjaśnimy, albo może wyjaśnicie? No zobaczymy, oni pewnie już czekają. 
- Kto Fred ? O co tu chodzi ? 
- Nie tutaj Mionka. Rzuć na siebie zaklęcie kameleona, ale złap mnie za rękę i nie puszczaj dopóki ci nie powiem. Okey ? - zadał mi pytanie na co ja pokiwałam twierdząco głową. Złapała rudzielca za rękę, którą trzymał na moim ramieniu i rzuciłam na siebie zaklęcie. Po chwili poczułam jak Fred ciągnie mnie w kierunku ich sklepu. Nie odzywaliśmy się do siebie, bo nie mogliśmy. Gdy dochodziliśmy do sklepu zauważyłam, że są otwarte drzwi. 
Wiedzieli, że przyjdziemy. 
Weszliśmy do środka omijając uczniów jak i ich rodziców. Skierowaliśmy się z rudzielcem na piętro mieszkalne. Chłopak otworzył drzwi i zdjął z siebie zaklęcie. Zrobiłam to samo i już po chwili czułam jak ktoś się na mnie rzuca. Spojrzałam na tą osobę i zauważyłam długie, rude włosy. 
Ginny.
- Hermiono.. tak cię przepraszam... my nie mogliśmy inaczej... zmusili nas.- płakała w moje ramię rudowłosa. Fred wyszedł z pokoju a ja rozejrzałam się po nim. Dopiero teraz zauważyłam, że na przeciwko mnie stoją Harry i Ron, którzy wyglądali jakby też płakali. Spojrzałam na nich smutno i sama uroniłam kilka łez. 
- Kto was zmusił? - zadałam zasadnicze pytanie. Chłopcy spojrzeli po sobie. Zielonooki westchnął. 
- Zakon Feniksa Hermiono. - powiedział a mi zrobiło się słabo. Usiadłam na kanapie i słuchałam opowieści osób tak bliskich a jednocześnie tak dalekich. Czekała nas ciężka rozmowa. 



*************************************************************
Jest dłuższy od poprzedniego. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj była burza i nie miałam kiedy dodać :C Mam nadzieję, że wybaczycie. Jak wam się podoba? Zaskoczeni ? A może domyślaliście się? 
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 jesteście wspaniali ! <3 

14 komentarzy:

  1. Cudowne <3
    Nie spodziewałabym się tej akcji z zakonem... co oni znów wymyślili ;/ Biedna Jessica, ciekawe jak to dalej będzie. No i na pewno Smok z Diabłem będą wściekli, czy Jess im opowie o tym?
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    http://prawdziwahistoriadramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko. Nie pomyślałam że Zakon będzie miał coś z tym wspólnego. Zaskoczyłaś mnie. Czekam na nn. A i mogłabyś mnie powiadomić o nn. Na mój e-mail ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tylko podaj swój e-maíl mi ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. dracoihermiona@gmail.com :) Dzięki czekam na nn. :)

      Usuń
  3. Rozdział cudowny.<3
    Nie mogę doczekać się kolejnego. Czekam z niecierpliwością!

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste <3
    po prostu świetny rozdział, ale jak nie wstawisz następnego w najbliższym czasie to znajdę Cię i oberwiesz niejedną avadą dopóki nie powiesz co jest dalej!!!
    pozdrawiam,
    Drowned :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boze, ten rozdzial byl prze-idealny <3 zupelnie fascynujacy - nie moglam sie od niego oderwac :) slodko, ze Draco sie godzi z Hermiona, tfu Jessika - nie moge sie ciagle przyzwyczaic :D nie moge sie doczekac nowego rozdzialu!
    Buziaki
    Flo :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Pojawi się on jutro lub w poniedziałek :))

      Usuń
  7. Jej, świetny pomysł. Strasznie mi się podoba twoja historia.. zazdroszczę wyobraźni... ;D Wykonanie nie jest idealne, (przepraszam, że się czepiam) ale wszystko jest kwestią ćwiczeń, więc pisz dalej ! :> No i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, więc kiedy byłabyś tak miła wstawić? ^^
    Pozdrowienia, duuuużo weny i czasu ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam przygotowana na to ,że Ron zachowa się jak świnia i pewnie zmusi do tego także Ginny i Harry'ego, ale nie, że to Zakon Feniksa zmusi ich do tak chamskiego zachowania! Jestem w szoku,świetnie to rozegrałaś!
    Muszę przyznać, że jak zaczęłam czytać tego bloga byłam jak najbardziej przeciwko parringowi Blaise x Hermiona, ale jak Mionka ma być siostrą Draco i jak masz zamiar to tak genialnie opisywać to jestem jak najbardziej za!
    Biję pokłony, mój mistrzu:)
    Buziaki,
    -ceilene

    OdpowiedzUsuń
  9. NIENAWIDZĘ DUMBLEDORE'A! Serio. Przeczytałam tylko jedno opowiadanie w którym go lubiłam, ale w innych jest totalnym dupkiem. Nienawidzę go. Tego jak się rządzi i jaki jest w sobie zadufany.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wredny Zakon Feniksa, to pewnie robota Dumbleodre'a. Rozdział bardzo fajny :).
    Pozdrawiam, SectumSempra

    OdpowiedzUsuń